piątek, 9 lipca 2010

Pamiętacie? Pamiętamy!

Wyśmiewcy wszystkich krajów łączcie się. Demokracja nie jest pisana krajowi nad Wisłą, przynajmniej przez kilka najbliższych lat.

Piewcy demokracji właśnie odnieśli swój największy sukces, którego efekty spiją przez rok czy półtora, a jak się nie pozbieramy, to będą spijać jeszcze 4-5 lat. Dzisiejsze wydarzenie powołania dwóch członków PO do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji nie zaskoczyło mnie, bo nigdy nie wierzyłem w uczciwość słów Komorowskiego o apolityczności w powoływaniu na stanowiska, ale co innego się stało.

Przypomniałem sobie, czy raczej: przyszły mi na myśl, walki frakcyjne w PZPR czy PPR. Najbardziej znaną z nazwy to Natolińczycy contra Puławianie, której początek datowany na śmierć Stalina, poprzez wydarzenia marcowe 68, istniał w zasadzie przez cały czas istnienia PRL. Albo np. „partyzanci” i „grupa śląska”. Dla mas (obywateli) rozgrywano w latach 80-tych akcję konfrontacji między „betonem” - „konserwą” a członkami będącymi za przemianami ustrojowymi („dobre” określenie w kontekście rezultatu). Nie jestem historykiem jak prezydent elekt czy premier, więc nie będę dalej rozwijać tych wątków, co najwyżej muszę im pogratulować czerpania z wiedzy, którą zapewne posiedli na studiach.

To wspomnienie dotyczące pewnych wrażeń związanych z dualizmem w partii rządzącej nasunęło mi się na skutek kilku przekazów medialnych dot. KRTiR. Szczególnie artykuł Koniec zgody między liderami PO? Poszło o posadę w KRRiT.
Bo cóż to jest? To już durne masy nie mają się zajmować konfliktem partii rządzącej z kimkolwiek a konfliktem w łonie? Przekaz zapewne jasny i będzie powtórzony wielokroć na antenach przyjaznych mediów, a raczej można powiedzieć po prostu – przekaz oficjalny! (zapomniałem przez chwilę, że właśnie te „nieprzyjazne” zostały odbite).

Jesteśmy karmieni przekazem, że w jedynie słusznej partii jest konflikt i po prostu ludzkim odruchem będzie opowiedzenie się po którejś ze stron. Zapewne jest to dobry sposób na budowanie... nowego PRL-u.

gomulka berman

Warunkiem jednak jest by obie strony były za! Jak to się robi, wystarczy spojrzeć na działalność Palikota (o Niesiołowskim czy Kutzu nikt nie wspomina, bo ci zostają na przyszłość). To przykład, którego ilustracja sama w sobie jest dowodem. Palikot dzieli PO stając się jednocześnie zwornikiem dla wyborców PO. Część pisze na portalach o tym, że Palikot wyraża ich zdanie (Kutz) „szkoda że ten drugi dureń z nim nie leciał” a jednocześnie druga frakcja - nazwijmy ją „patriotów” - mówi, że „winni są piloci” i że „nie należy oczerniać i pluć na zmarłych” (Gowin). (Cytaty niedosłowne, a jedynie wyrażające pewien trend).

Dziś rozpoczęto akcję likwidacji krzyża stojącego przed Pałacem Namiestnikowskim. Tu też zapewne otrzymamy przekaz o „frakcyjności” PO zakończony jedynie słuszną decyzją. Kwestie jednak symboliki, rozwiązanie będą zgodnie z obliczeniami poparcia społecznego dla poszczególnych rozwiązań.

Tak więc na razie zapomnijmy o PIS czy innej (jest jakaś inna?) opozycji. Dziś mamy Tusk versus Komorowski, Tusk vs Palikot, Komorowski vs Schetyna, Sikorski vs Komorowski (a nie, to już było), Gomułka vs Berman (też już było), a także...

I to jest walka prawdziwa o naszą socjalistyczną przyszłość w ludowej ojczyźnie.

Brak komentarzy: