Na tle afery hazardowej – a raczej jej odbioru medialno-publicznego – jak rzadko kiedy, odkrywają się poziomy zrozumienia problemów państwowych przez publiczność i ludzi politycznych.
Rozróżniam te dwie grupy: definiując pierwszą jako niezaangażowaną bezpośrednio w politykę, drugą jako ją uprawiającą lub zaangażowaną w jej opisywanie z określonych politycznych pozycji. Wśród blogerów ten podział również istnieje, co łatwo stwierdzić przypatrując się postom odnoszącym się do faktów. Poziomy, o których chcę kilka słów powiedzieć dotyczą politycznych.
Podział na kilka poziomów istnieje wśród politycznych. Publiczność jest jedynie obiektem medialnej manipulacji. Wyjaśniając co mam na myśli, odwołam się do słów premiera.
Na KK PO przewodniczący Tusk powiedział np.: „nie będą nam ufać Polacy, jeśli dopuścimy do tego, by do władzy wrócił PiS i CBA”. Kierując się logiką tych słów w odniesieniu do moich przekonań, nie jestem zdaniem Tuska Polakiem. Ponieważ nie zgadzam się na takie traktowanie, należę tym samym do grupy politycznych. Nie chcę głębiej analizować zdania premiera mojego kraju, dla którego demokracja może być związana z akcją niedopuszczania przeciwników politycznych w imieniu Narodu, do władzy! Ponieważ tym samym określam się po stronie przeciwników PO, jednocześnie uważających PSL i SLD jako formacje komunistyczne, niewiele zostaje tu do dodania, jeśli chodzi o moje przekonania polityczne.
Poziomy rozumienia spraw wśród politycznych zależą od głębokości rozumienia rzeczywistości. Poziom podstawowy polega na rozumieniu zaistniałych faktów. Jeśli potrafisz zrozumieć podane fakty – np. w aferze hazardowej zadajesz sobie (na podstawie podstawowych faktów) pytanie: czy Tusk ostrzegł kolegów? – poziom ten już osiągnąłeś. Jeśli nie rozumiesz tego pytania, zadając inne – np. dlaczego CBA wypuściła przeciek do Rzeczpospolitej – niestety nie osiągnąłeś tego poziomu i należysz do publiczności. Dlaczego? Wyjaśni Ci to każdy polityczny, nawet z wrogich mi formacji, pod warunkiem uczciwości. Jeśli bowiem będzie stał na swoich partyjnych pozycjach, będzie chciał (jak to pisze Igor) zrobić Cię w bambuko.
Poziom średni to umiejętność oceny faktów na poziomie celów strategicznych reprezentowanych przez partie polityczne i ich zaplecza kierownicze, jeśli takie istnieją. Ocena tych faktów na tym poziomie wymaga odniesienia jej do państwa i jego podstawowych interesów. Jeśli więc celem osoby zatroskanej państwem jest oczyszczenie go z toczącego nim robactwa, to czy ważniejsza będzie afera hazardowa czy afera marszałkowa? Afera Chlebowskiego czy postępowanie Bondaryka? W końcu: szkodliwość utraty 500 mln czy naciski na prokuraturę w celu usunięcia niewygodnego szefa CBA? Chodzi tylko o ocenę, albowiem wszystkie wymienione wypaczenia wymagają lekarza.
I poziom wyższy. Poziom, na którym te oceny faktów mają odniesienie do sytuacji geopolitycznej. Ktoś, kto potrafi dostrzec i przeanalizować interesy strategiczne państw obcych w stosunku do działań krajowych oraz ktoś, kto potrafi zarysować przyszłe lub docelowe położenie Polski, staje się absolwentem tego poziomu. Dalej już można by jedynie stawiać oceny lub dawać stopnie magistra, doktora czy profesora. Spytam: jak zinterpretujesz dzisiejszy przekaz z niemieckiej prasy „Tusk brutalnie rozprawia się z wypaczeniami w swoim rządzie”?
W demokracji naszego typu czynni politycy mogą posiadać każdy z tych poziomów. Ich działania skierowane są jednak najczęściej na trafienie do publiczności. Małe są więc szanse byśmy wyszli z tego obłędu. Zresztą nie tylko my. Obama dostał Nobla!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz