Ja się poddaję. Te 59% dla PO po prostu mnie już powala. (Czy ktoś wie ile w Chinach ma partia komunistyczna? Chyba niewiele więcej!) Chodząc po niektórych portalach, zdumiewa mnie także, ten zalew komentarzy popierający jedynie słuszną partię. Wiem i Wy wiecie że ... , ale na przykład w takich sprawach jak sonda: Czy jesteś za rozwiązaniem IPN? (dziś na interii, nie wchodźcie jeśli nie macie ochoty się wk..rwić). To już nie żarty. To jakieś szaleństwo! Większość jest za!!!
A wczoraj z wieczora (22:00), na TVP Kultura puścili film Brama Niebiańskiego Spokoju .
I tak oglądając pomyślałem, że nie jesteśmy wcale w lepszej sytuacji. Oczywiście są proporcje i skale, ale sedno jedno. Nam chodzi o zasady, im o kasę i władzę. Walczą z nami prostymi, medialnymi i reklamowymi chwytami. Świetnie wyłuskał to krzysztofjaw .
Jesteśmy osaczeni „trybuną ludu” dzisiejszych czasów. Wpaja się społeczeństwu pewną nadrzędną teorię, której prawie nikt nie jest w stanie obalić. Stajemy więc ponownie na Placu Niebiańskiego Spokoju, jako ci studenci i marzymy o tym by ktoś nas wysłuchał. I jest nawet ta frakcja pro-reformatorska, ale władzę ma i mieć będzie frakcja twardogłowych. Pamiętajcie o proporcjach, choć sam nie wiem co by było gdyby było? Pamiętacie zjazd partii europejskich liberałów czy ludowców w Warszawie, kiedy to spałowano polskich stoczniowców?
Ale oglądając uważnie ten amerykański dokument o chińskich próbach wyzwolenia dostrzegłem jednak coś, co może mieć dla nas fundamentalne znaczenie.
Był taki fragment kiedy, jak zauważył Hua Dzong (a może ktoś o innym imieniu i nazwisku), w drodze do wolności można osiągnąć pewien cel pośredni na zasadzie wolnych, bezpartyjnych wyborów na szczeblu samorządowym.
I wtedy kilka myśli przebiegło mi przez głowę, które postaram się sprecyzować, a nie dotyczą one bynajmniej jedynie wyborów samorządowych..
Pierwsza to, że w sytuacji bezpośrednich wyborów faktycznie możemy spojrzeć na ludzi i ich poglądy a nie na partie i ich reklamę. Wybieramy niejako swoich, czyli ludzi których ze swoją postawą utożsamiamy. Czy ktoś z Was, drodzy czytelnicy nie wybrał by w swoim rejonie Klausa po tym co powiedział w czeskim parlamencie, gdyby jako Polak odniósł to do Polski ? (Za andruchem)
Oczywiście , musielibyśmy najpierw doprowadzić do JOW, ale to wydaje się łatwiejsze od zdobycia ponad 50%, parlamentarnej większości.
Druga to myśl o nieosiągalnym dla PIS poziomie tzw. zdolności koalicyjnej i jednoczesną niechęcią Jarosława Kaczyńskiego do JOW. Jeśli nie niechęcią to przynajmniej oznajmioną publicznie opinią że jest to „przedwczesne dla naszej demokracji doświadczeniem”. Szczegóły możecie znależć w jego wypowiedzi (relacja w archiwum radiapl.pl )
Przyjmijmy na chwilę że udaje nam się przeforsować JOW i nikt nie ma 6,39 mld euro.
Wtedy żelazny elektorat PISu (myślę że większy od żelaznego elektoratu PO) zdobędzie (nawet w JOW) dla swej ulubionej partii 25% głosów. Dodajmy do tego wyborców innych kandydatów o poglądach (nazwijmy je) konserwatywno-prawicowych lub narodowych, albo po prostu patriotycznych i pomyślmy o ich wyborach. Czy JOW może spowodować zmianę sytuacji politycznej w Polsce? Wygląda, że tak a jeśli nie, to czym ryzykujemy? Na dziś do sejmu wchodzi PO -59, PIS -24 i 8 SLD. Tak, wiem kto robi sondaże i jak, no ale są granice błędu!
Kolejną myślą była refleksja dotycząca młodych. Chińscy studenci, którzy świadomie oddali swe życie w nocy z 3 na 4 czerwca 89 nie są wyjątkiem. Inteligentna młodzież ma w głowach czyste myśli i idee. Jestem przekonany że świadome poświęcenie się w dla prawdy nie jest obce i naszym polskim dwudziestolatkom. Spójrzmy na naszą historię albo przypomnijmy sobie nie tak dawny ruch – Ligę Republikańską. Prawdziwie uczciwi, albo przynajmniej po prostu wierni prawdzie, to w swej większości są właśnie ludzie młodzi. Nie sądzę by byli lemingami, dla których liczyć się będzie kasa a nie Ojczyzna. Może warto zaryzykować?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz